[GTranslate]
Szarajówka w roku 1943 to kilkadziesiąt budynków na polach pomiędzy Łukową i Chmielkiem a Babicami. To dawny folwark należący do Ordynacji Zamojskich. W pamięci mieszkańców żyła jeszcze jego dawna nazwa: Szaryjówka. Po wojnie obronnej 1939 r., ataku na ZSRR w 1941 r. wyprowadzonym przez Niemców m.in. z powiatu biłgorajskiego i zamordowaniu w 1942 r. tysięcy żydowskich mieszkańców okolicznych wsi i miasteczek w nadchodzącym roku 1943 r. nie spodziewano się niczego dobrego. Jeszcze jesienią 1942 r. Niemcy rozpoczęli wysiedlanie Polaków w rejonie Zamościa i natrafili na zbrojny opór, jednak rejon Szarajówki pozostawał w miarę spokojny. Jedynie grudzień 1942 r. mógł zapisać się w pamięci mieszkańców. Na początku tego miesiąca wieś została otoczona przez niemieckie formacje policyjne (żandarmerię i policję ochronną – Schupo). Spośród mężczyzn obecnych wówczas we wsi wybrano 13 zakładników. Ogłoszono wówczas, że mieszkańcy wsi zginą jeśli nie zaniechają procederu pomocy bandytom [efn_note]Dla Niemców każda działalność niezgodna z narzuconym przez niech porządkiem była przejawem bandytyzmu. Konsekwencją tego było określanie mianem bandytów określali oni zarówno pospolitych złodziei jak i zorganizowane oddziały partyzanckie.[/efn_note]. Według Niemców wieś stanowiła kryjówkę i miejsce składowania łupów wykorzystywane przez grupę pochodzącego z Chmielka Iwana Kaniuka. Ta niezwiązana z żadną organizacją banda liczyła od 15 do 20 osób, w tym dwóch mieszkańców Szarajówki [efn_note]T. Bereza, Wokół Piskorowic: Przyczynek do dziejów konfliktu polsko-ukraińskiego na Zasaniu w latach 1939-1945, Rzeszów 2013, s. 107. [/efn_note]. Z wziętych wówczas zakładników czterech niebawem zwolniono, pozostali trafili najpierw do Biłgoraja a następnie do obozu na Majdanku. Stamtąd do rodzinnej wsi powróciło tylko trzech z nich [efn_note]Informację o powiązaniu mieszkańców Szarajówki z „grupą Kaniuka” mieli przekazać tarnogrodzkiej żandarmerii dwaj nastoletni Żydzi, którzy uciekli od Kaniuka w obawie o własne życie. AIPN Lu, 284/415, Akta w sprawie przeprowadzonej w dniu 18 V 1943 r. pacyfikacji wsi Szarajówka, k. 97; [/efn_note]
Maj 1943 r.
Po zakończonej w lutym 1943 r. porażką Osi bitwie pod Stalingradem Niemcy i ich sojusznicy stracili inicjatywę. Zginęło tam, lub dostało się od 650 000 do 950 000 Niemców, Rumunów, Węgrów i Włochów. W Afryce 13 maja skapitulowały siły Niemieckie i Włoskie. Na Atlantyku maj przyniósł punkt zwrotny w wojnie podwodnej – Niemcy stracili 25% swoich sił podwodnych nie przysparzając aliantom wyraźnych strat. Jednocześnie na terenach okupowanych trwała bezpardonowa walka z oporem: na Bałkanach w operacje przeciwpartyzanckie Niemcy i ich sojusznicy angażowali siły sięgające 100 000 osób, podobnie było na terenach dzisiejszej Ukrainy i Białorusi. W Warszawie dogasało pierwsze powstanie miejskie II wojny światowej, na Wołyniu setki osób mordowane było przez ukraińskich nacjonalistów…
Na Zamojszczyźnie po otwartych bitwach z partyzantami zimy 1943 r. sytuacja wcale nie stała się spokojniejsza. Jednak sama wieś Szarajówka z perspektywy władz okupacyjnych niczym się nie wyróżniała – próżno jej szukać w policyjnych meldunkach o dużych bandach jakie spływały z całego dystryktu lubelskiego. W raportach tych przewijają się jednak wsie sąsiednie – Łukowa, Korchów, Chmielek, czy Babice. Przykładowo – 14 maja z tej ostatniej miejscowości wpłynął raport o około 30 osobowej bandzie, która zastrzeliła członka warty nocnej, który usiłował podnieść alarm. Do akcji wysłano jednostki policyjne, jednak raport nie wspomina o efektach interwencji. 17 maja w Łukowej – Nowej Wsi Niemcy stwierdzili obecność grupy o podobnej sile jak trzy dni wcześniej w Babicach – ponownie do akcji wkroczyły policja oraz żandarmeria. Funkcjonariusze tej ostatniej formacji z Tarnogrodu mieli za sobą szczególnie ciężką noc. Późnym wieczorem ich posterunek w tym mieście został zaatakowany przez siły oceniane przez samych żandarmów na około 15 osób. Raport sporządzony o tym wydarzeniu mówi o otoczeniu posterunku i szachowaniu go ogniem przynajmniej 10 pistoletów maszynowych i jednego karabinu maszynowego oraz obrzuceniu go granatami. Atak był dobrze przygotowany – broniący się żandarmi, przygnieceni ogniem napastników nie mogli wezwać pomocy – łączność telefoniczna posterunku została odcięta. Odgłosy strzelaniny zaalarmowały oddział ukraińskiej policji pomocniczej, który wysłał wzmocniony patrol na ulice Tarnogrodu. Napastnicy obrabowali Okręgowy Związek Spółdzielni Rolniczych – Niemcy oszacowali straty na 100 000 zł [efn_note]Dla porównania – średnie ceny wówczas w Warszawie to około 12 zł za bochenek chleba, 78 zł za kg cukru. [/efn_note]. Meldunek informuje również o tym, że atakujący poszukiwali dyrektora tego przedsiębiorstwa – stanowisko to pełnił wówczas Wołodymir (Włodzimierz) Darmochwał. Bandyci chcieli zastrzelić znienawidzonego w okolicy nieformalnego przywódcę ukraińskich nacjonalistów. Oblężenie posterunku trwało do godziny 1 w nocy, a w jego trakcie zginął jeden z napastników, zaś dwóch postrzelonych zostało zabranych przez atakujących. Wśród rannych miał być dowódca atakujących – Iwan Kaniuk. Żandarmi byli bezradni i przerażeni co znajduje odbicie w meldunku, w którym uskarżają się, że mimo przedłużającej się walki posiłki z Biłgoraja nie nadchodziły. Stało się tak ponieważ tej nocy policja z tego miasta prowadziła swoją własną akcję. Także tamtejsze Schupo oraz żandarmeria były w terenie – te dwie formacje wspierały posterunek polskiej „granatowej” policji w Józefowie. Biłgorajskie i józefowskie formacje zaangażowane były w pościg za oddziałami Umera Achmołła Atamanowa „Miszki Tatara” oraz ppor. Hieronima Miąca „Korsarza”. Dowodzeni przez nich partyzanci zorganizowali popołudniu 16 maja ucieczkę ochrony tartaku Senderki oraz ostrzelali pociąg na stacji Długi Kąt. W walce zginęło, według źródeł niemieckich, 4 funkcjonariuszy policji okupanta oraz polski, „granatowy” mundurowy. Niemcy zostali zastrzeleni przez swoich niedawnych sojuszników – załogę tartaku z 203. batalionu Schuma. W tym samym czasie podobna akcja miała miejsce na stacji w Krasnobrodzie[efn_note]Szerzej o przebiegu tych akcji, na podstawie wspomnień polskich ich uczestników patrz: J. Markiewicz, Nie dali ziemi skąd ich ród: Zamojszczyzna 27.XI.1942-31.XII. 1943, Lublin 1967, ss. 157–160. Załogę tartaku stanowili żołnierze 203. Batalionu Schuma (Schutzmannschaft Ersatz Bataillon 203.) – oddziału o charakterze policyjnym, złożonym z jeńców wojennych z Armii Czerwonej przeszkolonych w obozie SS w Trawnikach. Bardzo często określano jego członków mianem „własowców”. Na Zamojszczyźnie „wsławił” się on m. in. pacyfikacją w marcu 1943 r. Różańca; T. Bereza, Wokół Piskorowic…, op. cit., s. 104.[/efn_note]. Policja niemiecka ustaliła, że napastnicy oddalili się w kierunku na Hamernię i maszerują dalej na południe. Zapewne powiązano to z wzmiankowanym meldunkiem z następnego dnia o bandytach w rejonie Łukowej [efn_note]AP Lublin, Komendantura Placu w Lublinie, Lagemeldungen der Ordnungspolizei – V 1943, sygn. 13,[/efn_note].
Poniedziałkowy poranek 17 maja pozwolił okupantom ocenić straty poniesione dzień wcześniej w różnych rejonach starostwa biłograjskiego. Były to straty o tyle bolesne, że uderzały nie tylko w ich materialne zasoby. Bandy uderzyły także w niemiecką dumę; atak na centrum miasta, zabicie policjantów, doprowadzenie do dezercji i obrócenia broni przeciwko niedawnym sojusznikom.Niemieckie formacje policyjne w powiecie biłgorajskim pałały zapewne żądzą zemsty[efn_note]Maj 1943 r. na obszarze starostwa Biłograjskiego był miesiącem szczególnej aktywności partyzantów. Niemieckie formacje porządkowe były w defensywie i jedynie reagowały na kolejne wypadki nie przejawiając inicjatywy, głownie ze względu na szczupłość i rozproszenie sił. Patrz; AP Lublin, Komendantura Placu…[/efn_note].
18 maja 1943 r.
Niemcy powiązali napaść na Tarnogród z Szarajówką. Nie wiadomo, czy wieś wskazał konfident, czy może doprowadziły do niej jakieś ślady. Niemcy wiedzieli, że wieś (tak jak wiele innych) skłonna jest wspierać osoby poszukiwane przez okupanta. Parę dni wcześniej we wiosce pojawiła się osoba podająca się za zbiegłego z niewoli jeńca z Armii Czerwonej. Człowiek ten szukał noclegu i kontaktu z partyzantami. Przez jednego z gospodarzy odesłany, znalazł pomoc u innego – Teodora Paczwy. Wszystko wskazuje na to, że nieznany przybysz był prowokatorem wysłanym przez Niemców. Okupanci doszli do wniosku, że mieszkańcy wspierają partyzantów/bandytów[efn_note]T. Bereza przedstawia, za J. Hyz, M. Wojtas, Losy mieszkańców wsi gm. Łukowa 1939-1945: praca zbiorowa, Łukowa 2003., inny przebieg wydarzeń. Napad na Tarnogród miał mieć miejsce 21 kwietnia 1943 r., i w jego trakcie I. Kaniuk miał zostać ciężko ranny i umrzeć. Policja nie mogąc powiązać jednak wsi z bandą zdecydowała się użyć prowokatora. T. Bereza, Wokół Piskorowic…, op. cit., s. 107.[/efn_note].
Niemcy przygotowali akcję odwetową – zmobilizowano żandarmerię, policję ukraińską i kompanię z 25. Pułku policji SS z Tarnogrodu. Z Biłgoraja o świcie wyruszyły m.in. pododdziały tamtejszej policji ochronnej (Schupo). Celem ekspedycji było ukaranie wioski za pomoc bandytom, której udzielała on mimo ostrzeżenia z grudnia 1942 r. Forma kary nie była wówczas jeszcze prawdopodobnie przesądzona.
We wtorkowy poranek mieszkańcy Szarajówki wychodzący do pracy w polu zauważyli, że wieś jest otaczana przez ludzi w mundurach. Z trzech stron na polach wokół wsi pojawiła się niemiecka tyraliera zbliżając się do centrum wsi. Jedynie od strony Chmielka istniała tymczasowo luka w pierścieniu formacji okupanta. Ten kierunek miały prawdopodobnie obstawiać formacje z Biłgoraja, które zwyczajnie się spóźniły na początek akcji. Dzięki temu niektórym mieszkańcom udało się wydostać ze wsi przed akcją i przeżyć. Niewykluczone, że początkowo Niemcy nie byli sami pewni co do charakteru akcji – przed pełnym otoczeniem wsi pozwalano wyjść poszczególnym osobom poza pierścień okupacyjnych formacji, ewentualnie starając się je zawrócić do wsi – później do uciekających strzelano[efn_note]Tak zginął np. Stanisław Kuszka, AIPN Lu, 284/415, Akta w sprawie przeprowadzonej w dniu 18 V 1943 r. pacyfikacji wsi Szarajówka, k. 82, 85.[/efn_note]. Po wkroczeniu formacji okupanta do wsi rozpoczęło się wyciąganie mieszkańców z ich domów. Niektóre zabudowania posiadały przygotowane na podobną okoliczność prowizoryczne schrony – nielicznym ludziom udało się do nich dotrzeć. O pomysłowości Polaków wiedzieli Niemcy – dokładnie przeszukiwali zabudowania, przetrząsali budynki gospodarcze – zgromadzone w nich siano nakłuwali drutami w poszukiwaniu ukrytych ludzi. Niemcy spędzali wszystkich w jedno miejsce. Następowały już wówczas pojedyncze przypadki mordowania ludzi w miejscu ich doraźnego spotkania – jedna z kobiet, została powieszona na łańcuchu końskiej uprzęży, dwóch mężczyzn zginęło od strzałów z broni krótkiej. Początkowo z kobietami i dziećmi zgromadzonymi na placu obchodzono się względnie łagodnie, natomiast mężczyźni zostali poddani brutalnemu przesłuchaniu. Niemcy szczególnie zmasakrowali jednego z mieszkańców, co do którego, dzięki prowokacji mieli pewność, że udziela pomocy bandytom. Taki stan zawieszenia trwał przez pewien czas. Sytuację zmieniło przybycie do Szarajówki W. Darmochwała. Zgromadzonych na placu wpędzono do zabudowań. Wszystko wskazuje na to, że miejsc tych nie wybrano przypadkowo – w zabudowaniach Mołdów miał otrzymać pomoc I. Kaniuk. Tam wpędzono największą część mieszkańców – głównie kobiety i dzieci. Do stodoły T. Paczwy wpędzono przeważnie mężczyzn. Do innych budynków trafiały mniejsze grupy ludzi. Wszędzie policjanci i żandarmi zabezpieczyli drzwi i okna, tak, by nie można było się wydostać z budynków. Jednocześnie rozpoczęła się akcja rabowania dobytków ofiar. Prawdopodobnie z przybyciem W. Darmochwała do Szarajówki przybyły środki transportu, na które ładowano inwentarz żywy i sprzęty mieszkańców. Można jedynie domniemywać, że w ten sposób starał się on powetować swe straty materialne poniesione w trakcie napadu na jego dobra w Tarnogrodzie.
Rozpoczęło się systematyczne podpalanie wioski, w tym budynków w których uwięzieni byli jej mieszkańcy. Jednej z kobiet, udało się wybiec z płonącego budynku i odbiec parę metrów zanim została zastrzelona. Nie tylko ogień i kule zabijały – ukryci w schronach ludzie umierali od zaczadzenia. Okupanci dopilnowali by wszystko spłonęło i nikt nie przeżył – tyraliera trwała na posterunkach do wczesnego popołudnia. Nielicznym jednak się udało przetrwać w płonącej wiosce; ukryci w schronach, w obawie przed zaczadzeniem, uciekali pod osłoną dymu w pobliskie zboża. Kiedy okupacyjne formacje policyjne odjechały, do Szarajówki zaczęli przybywać ludzie. Zarówno jej mieszkańcy, którym udało się uciec, jak i ludzie z okolicznych wsi. Wiedzeni obawą o los swych bliskich i znajomych rozpoczęli przeszukiwanie zgliszcz wioski. Wkrótce okrutna prawda wyszła na jaw – z Szarajówki nikogo nie wywieziono na roboty, czy do obozu. Okupanci zabili każdego, kogo spotkali – zginęło nie mniej niż 58 osób, spalono około 60 budynków – praktycznie całą wieś. W spalonych zabudowaniach znajdowano ciała dzieci uduszonych pod zwęglonymi zwłokami matek[efn_note]AIPN Lu, 284/415, Akta w sprawie przeprowadzonej w dniu 18 V 1943 r. pacyfikacji wsi Szarajówka, k. 96 i n.[/efn_note].
Sprawcy i odpowiedzialność
Za zbrodnię w Szarajówce odpowiedzialność ponoszą funkcjonariusze formacji policyjnych III Rzeszy. 18 maja 1943 r. do wsi wkroczyli członkowie 5. kompanii II batalionu 25. pułku policji SS. Był to pododdział policji skoszarowanej (Kasernierte Polizei) dawnego pułku policji Lublin, wchodzącego w skład policji porządkowej[efn_note]G. Williamson, German Military Police, Osprey Publishing 2012, s. 38.[/efn_note]. Jednostka ta przeszła do historii regionu jako „darmochwalcy”, od nazwiska wspomnianego już W. Darmochwała. Ze względu na uwarunkowania regulaminowe on sam nie mógł być dowódcą oddziału – funkcję tę musiał pełnić Niemiec, co nie wyklucza, jednak jego odpowiedzialności za działania kompanii. Darmochwał, określany jako przedwojenny major, Wojska Polskiego[efn_note]Brak dowodów na poparcie tej pogłoski.[/efn_note], prawdopodobnie był funkcjonariuszem etatowym, na stanowisku co najwyżej ukraińskiego zastępcy dowódcy kompanii. Drugą formacją ukraińską zaangażowaną w majową zbrodnię była Ukraińska Policja Pomocnicza (Ukrainische Hilfspolizei). Jej posterunek znajdował się w Tarnogrodzie a skład osobowy stanowili w przeważającej mierze miejscowi prawosławni. Zaciąg do tej formacji był dobrowolny i wspierany szeroko przez ukraińskie środowiska na terenie starostwa biłograjskiego[efn_note]T. Bereza, Wokół Piskorowic…, op. cit., ss. 106–107.[/efn_note]. Wraz z żandarmerią z Tarnogrodu siły te liczyły około 70 osób. Ponadto z Biłgoraja przybył pododdział policji porządkowej (Schupo) oraz prawdopodobnie tamtejsza żandarmeria. Trudno sobie wyobrazić podobną akcję bez współudziału pracowników Sipo – policji bezpieczeństwa (Gestapo lub Kripo).
Śledztwo mające wyjaśnić zdarzenia w Szarajówce i wskazać ich sprawców rozpoczęła w 1968 r. prokuratura w Biłgoraju. Podstawową trudnością był brak bezpośrednich świadków. Przesłuchiwani przetrwali akcję w ukryciu słysząc jedynie strzępki rozmów, odgłosy strzałów i pożaru, albo byli w jej trakcie poza wsią. Udało się jednak ustalić skąd przybyły formacje biorące udział w akcji, co pozwoliło je wskazać. Ostatecznie to pierwsze śledztwo zamknięto w grudniu 1969 r. Kolejny raz wymiar sprawiedliwości wrócił do tragicznych majowych wydarzeń w 2001 r. Wówczas oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie zajęła się również sprawą wzięcia w listopadzie lub grudniu 1942 r. zakładników z Szarajówki. W toku tego śledztwa ustalono liczbę ofiar na 67 – 9 rozstrzelanych i 57 spalonych żywcem. Ponadto wskazano współpracownika Sipo, – Aleksego T., jako zamieszanego w wydarzenia z roku 1943 r. Jednak konfident ten zginął jeszcze w trakcie wojny. Innych podejrzanych nie wskazano, co poskutkowało umorzeniem śledztwa. Śledczy oczywiście starali się ustalić powojenne losy W. Darmochwała – udało się jedynie stwierdzić, że uciekł on „na zachód” u schyłku wojny[efn_note]AIPN Lu, 284/415, Akta w sprawie przeprowadzonej w dniu 18 V 1943 r. pacyfikacji wsi Szarajówka, k. 55-59.[/efn_note].
Dokumenty opublikowane online wiosną 2019 r. pozwalają jednak odtworzyć pewne szczegóły dotyczące Wołodymira Darmochwała. Urodził się 23.07.1903 r. w Bolechowie na terenie dzisiejszej Ukrainy. Jego żona, Olha z domu Kocko (ur. 1907), pochodziła z pobliskiego Stryja. Oboje mieszkali tam w 1938 r., jednak ich pierworodny syn, Mykoła Jurij, urodził się 3.09.1941 r. już w Tarnogrodzie. W nieodległej Dąbrowce urodził się siostrzeniec Olhi Darmochwał – Dmitri Zbyryt, ten późniejszy mieszkaniec Potoka Górnego wraz Darmochwałami i Marią Kocko (matką Olhi) znalazł się już jesienią 1945 r. w Bayreuth. W 1946 r. w tym niemieckim mieście urodziła się córka Wołodymira i Olhi – Maria/Marta Melania. Ostatecznie grupa opuściła Europę 26.08.1949 r. wypływając do USA – Wołodymir jako swoje zawody wpisał księgowość i zootechnika.
W Nowym Jorku Wołodymir wraz z rodziną rozpoczął nowe życie. W 1954 r. otworzył „Veselkę” (Веселка)- połączenie kiosku, stołówki i centrum lokalnej społeczności ukraińskiej (i częściowo polskiej). Wołodymir Darmochwał zmarł w 1974 r., „Veselka” przez lata stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych ukraińskich restauracji NYC…
Pamięć ofiar
Po wydarzeniach z maja 1943 r. Szarajówka przestała istnieć. Dziś w miejscu zniszczonej wsi znajduje się Szarajówka-Kolonia i cmentarz-pomnik ofiar.
Kamil Kopera, lipiec 2021
Pierwotna wersja tekstu opublikowana nakładem GOK Łukowa