Po tygodniu walk kilkuset Polaków pozostało w niemieckim okrążeniu. Rozkaz dowodzącego zgrupowaniem nakazywał im przejść w rejon wsi Osuchy. Walki rozpoczęły się kilkadziesiąt minut po północy 25 czerwca 1944 r., gdy żołnierze z oddziałów Skrzypika i Topoli zaatakowali niemieckie pozycje…
CEL – OSUCHY
Po tajemniczym zniknięciu dowódcy zgrupowania polskich jednostek, mjra E. Markiewicza „Kaliny” jego obowiązki przejął rtm. M. Rakoczy „Miecz”. Nowy szef zgrupowania zorganizował odprawę – zdecydowano o konieczności przebijania się, a na miejsce do tego celu najdogodniejsze wybrano rejon między Karczmiskami a Fryszarką. Wieczorem oddziały udały się w rejon planowanego natarcia – jednak po stwierdzeniu obecności umocnionych Niemców ataku zaniechano. Ponadto zauważono aktywność żołnbierzy Wehrmachtu na południowym brzegu Sopotu. Nowy plan, przedstawiony przez Wira zakładał przebijanie się w rejonie Osuch. Założenia te zostały zaakceptowane a Miecz zrzekł się dowództwa na rzecz por. K. Bartoszewskiego, zgrupowanie rozpoczęło marsz w kierunku Osuch…
Oddziały Skrzypika i Topoli odłączyły się od zgrupowania i około godziny 1.00 zaatakowały pozycje niemieckie na południe od osiedla Maziarze. Skryte podejście oddziałów polskich do linii obrony 174. DR nie udało się – Niemcy rozpoczęli ostrzał przedpola z broni maszynowej, a także dokładnie oświetlili je rakietami. Do akcji włączyła się artyleria dywizyjna, która pokryła teren ogniem zaporowym. Na niekorzyść szturmujących Polaków działało również ukształtowanie terenu – pozycje Wehrmachtu rozciągnięte były na leśnych pagórkach. Na morale partyzantów deprymująco wpłynęła obecność pola minowego na przedpolu. W czasie szturmu zginęło na nim wielu żołnierzy. Atak utknął w martwym punkcie w odległości rzutu granatem od pozycji niemieckich. Żołnierze obu polskich jednostek wycofali się. Oddziały, jako zwarta całość przestały istnieć, partyzanci szukali schronienia w uroczysku Maziarze lub posuwali się w stronę Osuch. Artyleria niemiecka przeniosła wówczas ostrzał na las, z którego wyszło natarcie. Oprócz deszczu stali na uchodzących Polaków posypały się ostre drzazgi z rozrywanych artylerią drzew.
Oddziały pozostałe w zgrupowaniu dowodzonym przez Wira w ciągu nocy szybkim marszem zbliżyły się do linii Sopotu. Po dotarciu w rejon planowanego przebicia okazało się, że część oddziałów zgubiła drogę-na rozwidleniu leśnych ścieżek wybrali oni drogę w prawo – w kierunku osiedla Buliczówka, zamiast iść lekko w lewo – dróżką prowadzącą dalej w kierunku Osuch. Przy Wirze został oddział Corda i część jednostki Rysia. Pozostali partyzanci – Burzy, Błyskawicy, Woyny i pozostała część oddziału Rysia w ciemności pomylili drogę. Próby Wira nawiązania łączności ze zagubionymi oddziałami nie powiodły się. Natomiast patrol wysłany przez niego do zbadania południowego brzegu Sopotu nie stwierdził obecności Niemców.
Kiedy oddziały pod dowództwem Wira zajmowały pozycje wyjściowe do szturmu, na prawo od nich rozpoczęła się walka.
WALKA
Najbliżej Osuch atakować miał oddział Wira. Odcinek który wybrał on sobie za cel przebijania był słabo obsadzony przez Niemców. Znajdował się on na styku 213. DO (zajmującJ Osuchy) i 154. DR. Ponadto prawdopodobnie z tego rejonu wydzielono jeszcze w nocy posiłki dla 174.DR walczącej z nagłym atakim oddziałów Topoli i Skrzypika. Wir wraz z podległymi sobie żołnierzami dotarł niezauważony do Sopotu, który przekroczył. Niemcy zorientowali się w sytuacji dopiero kiedy oddział znajdował się w niewilekiej odległości od ich pozycji. Szturm Polaków zakończył się sukcesem. Za oddziałem Wira wyszli z okrążenia partyzanci AL oraz pojedynczy żołnierze z innych oddziałów. Wehrmacht zareagował dopiero kiedy Polacy przekroczyli drogę Osuchy – Józefów. Z Osuch wysłano pododdziały 213. DO w celu załatania wyłomu na odcinku 154. DR.
Mniej szczęścia mieli inni dowódcy i ich oddziały. Ludzie Woyny zajeli pozycję na lewo od osi osiedla Buliczówka (tj. na południowy-wschód od niego). W pasie natarcia oddziału znajdowała się szeroka łąka przedzielona rzeką Sopot. Linie niemieckie ciągnęły się skrajem lasu – 154. DR miał dość czasu aby odpowiednio przygotować się do obrony na tym odcinku. Przed świtem żołnierze Kompanii Woyny ruszyli do natarcia. Udało im się przebić przez główne pozycje zaskoczonych Niemców, jednak natrafili na ich odwody spieszące na pomoc 174. DR. Mimo bohaterskiej postawy i waleczności Kompania została rozbita, a jej dowódca poległ.
Na prawo od oddziału Woyny pozycje niemieckie zaatakował oddział Rysia pod dowództwem Szczerby. Warunki terenowe na tym odcinku były identyczne jak na sąsiednim, zajmowanym przez Woynę. Żołnierze Rysia starali się niepostrzeżenie dotrzeć do linii umocnień – natrafili jednak na miny, których wybuchu zaalarmowały Niemców. Szturmujący Polacy dotarli jednak do pozycji niemieckich na odległość rzutu granatem. Polacy zalegli na przedpolu przygwożdżeni do ziemi ogniem broni maszynowej i artylerii, a następnie starali się wycofać. Niemcy nie próżnowali – przeszli do kontrataku nie chcąc pozwolić żołnierzom BCh na jakikolwiek manewr.
Z prawej strony oddziału Rysia do ataku przystąpiły oddziały Burzy i Błyskawicy. Wykorzystując bujną roślinność do skrytego podejścia do Sopotu, żołnierze tych oddziałów zbliżyli do pierwszej linii niemieckiej. Rozpoczął się szturm którego nie powstrzymało nawet pole minowe, na które natknęli się partyzanci. Impet ataku odrzucił Niemców, Polacy wdarli się między ich pozycje. W czasie zaciętej walki na przedpolu drugiej linii niemieckiej pęd natarcia został wyhamowany. Jedynie pojedynczym grupkom z tych oddziałów udało się wyjść aż poza trzecią linię niemiecką.
Druga część zgrupowania ruszyła do ataku chwilę po tym, gdy oddział Woyny rozpoczął walkę. Oddział Corda miał przekroczyć Sopot, następnie około 400 m łąki i zaatakować pozycje niemieckie na skraju lasu. Na przedpolu niemieckim, na Krzywej Górce znajdowało się stanowisko ciężkiego karabinu maszynowego. Obsada tego miejsca ryglowała ogniem z prawej strony obszar planowanego podejścia. W trakcie ataku zlikwidowano załogę tego ogniska oporu, aby usunąć niebezpieczny ogień boczny. Szturm oddziału Corda przebił potrójne pozycje obronne Wehrmachtu. Oficerowie 154. DR zorientowali się w ciężkim położeniu na tym odcinku – nakazali prowadzić krzyżowy ogień na obszar wyłomu, jednocześnie starając się załatać lukę.